10.1.15

Geek kocha, lubi, nienawidzi: This War of Mine - recenzja.

     Pierwszym postem tematycznym na pride-geek musi być jeden z moich ostatnich ulubieńców - This War of Mine. Warto na początku wspomnieć, że jest to świetna gra naszego rodzimego studia - 11 bit studios, co jest niewątpliwie dodatkowym plusem. Nieczęsto sięgam po gry tego typu, ale TWoM urzekło mnie i wciągnęło już po pierwszym graniu!
    Opis gry warto zacząć od opisu interfejsu rozgrywki, który, jak dla mnie, jest genialnie prosty, ale mimo wszystko ciekawy. Możliwości, jakie dostajemy, są prawie nieograniczone (np. nowa lokacja początkowa, która doszła niedawno, czy też różne historie w danych budynkach do eksploracji). Nasze postacie to cywile, którzy starają się przetrwać wojnę. Mają oni swoje dodatkowe umiejętności, które np. ułatwiają nam skradanie się czy szybkie bieganie. W pakiecie początkowym dostajemy trzy postacie: Bruna, Pavla i Katie (dopiero gdy jedna osoba z nich umrze, po jakimś czasie przychodzą do nas inne postacie z zapytaniem, czy mogą dołączyć do Twojej grupy). Postaci jest aż dwanaście, ale na nich skupię się później, już przy końcu, ponieważ o niektórych z nich mam coś więcej do powiedzenia, a na razie chciałabym skupić się na interfejsie i rozgrywce.


W lewym górnym rogu posiadamy aktualne informacje, takie jak bieżący dzień, godzina, temperatura (pomysł z porami roku - genialny!). Dodatkowym ułatwieniem dla gracza jest możliwość szybkiego zakończenia dnia i przejścia do nocy oraz wybierania, kto pójdzie na poszukiwania, kto będzie czuwać, a kto spać (na podłodze lub łóżku). Ekwipunek jest zwykłym zbiorem przedmiotów zebranych podczas eksploracji lub tych, które dostaliśmy lub/i wymieniliśmy się z handlarzem za inne rzeczy. Każda postać ma daną ilość miejsc w plecaku, gdy idzie na poszukiwania (od 10 do 17). Warto napomknąć, że nie raz klęłam pod nosem, że drewno stackuje się tylko w dwie deski, co jest strasznie uciążliwe, ale z drugiej strony rozgrywka jest ciekawsza i trudniejsza. Interaktywne elementy są najciekawszym elementem w tej grze. Możemy np. pograć na gitarze, by poprawić humory panujące w naszym domu, posiedzieć na krześle i poczytać książkę lub zapalić papierosa na rozluźnienie, czy też użyć rąk lub łopaty do odwalenia gruzów, co da nam dostęp do ciekawych rzeczy, jak np. jedzenie, leki, czy więcej części. Kooperacja w grze powala - każda postać może robić swoje (np. Pavle próbuje przekopać się przez gruzy, Bruno gotuje obiad, a Katia śpi po nocy czuwania).


Skoro wspomniałam już o łopacie, nie mogłabym nie napomknąć o craftingu rzeczy. Są dwa podstawowe stoły - na jednym możemy wyrobić rzeczy do użytku w danej lokacji (jak np. łóżko, fotel, kuchenka, piec), natomiast na drugim jest możliwość wytworzenia noża, łopaty, łomu, a nawet i naboi! Podstawowe stoły możemy upgrade'ować na kolejne poziomy, by odblokować nowe rzeczy do zrobienia, by ułatwić sobie życie. Jest np. dodatkowy stół do zielarstwa i wytwarzania ziołowych tabletek, klatka na szczury, by zdobyć mięso, czy też, moja ulubiona, maszynka do robienia bimbru, za który można wymieniać się z handlarzem (i nie mało za ten alkohol dostajemy!).  Menu główne jest tak proste, że wątpię, że ktoś mógłby mieć z tym problemy. Warto wspomnieć, że można trochę okłamać grę i gdy w czasie eksploracji zginie nam bohater, można szybko wyjść z gry i zacząć dzień przed tą nieszczęśliwą nocą jeszcze raz oraz poprawić swoje błędy lub/i zacząć unikać tego miejsca, jednak staram się nie cheatować i grać fair, by mieć bardziej interesującą historię. Co do mapy okolicznych miejsc mam mało do powiedzenia, ponieważ nie mam żadnych zastrzeżeń. Co prawda jest to zamknięty świat, ale jest tyle lokacji i tyle historii z nimi powiązanymi, że choć gram już w to któryś raz z kolei, nadal mi się nie nudzi. Nigdy nie wiem, czy akurat w danym miejscu, gdzie wcześniej napotkałam przyjaźnie nastawione osoby, nie zastanę teraz wrogich bohaterów pobocznych, czy może w ogóle nie będzie nikogo? To ciągle jest dla mnie zagadka i wydaje mi się, że już zawsze będzie, a nawet nie staram się tego rozgryźć.


W fabułę i historię bohaterów wczuć się jest bardzo łatwo. Gdy zacznie się grać, nie można przestać. Odgłosy walki, zniszczony wygląd budynków, co chwila pojawiające się myśli bohaterów oraz poboczne historie wciągają w ten świat gry niezmiernie mocno i aż osoba, która jest po drugiej stronie monitora czuje, że właśnie przeszła przez tą szklaną granicę, jest tam razem z innymi i walczy o swoje życie. Przedstawiony świat jest dwuwymiarowy, a grafika wydaje się być trochę komiksowa, a mimo wszystko realistyczna i na bardzo wysokim poziomie. Jednym zdaniem: miło na nią patrzeć. Mimo, że to rodzaj pint-and-click, jest bardziej dynamiczna i ciekawa niż inne gry tego rodzaju (dlatego, tak jak wspominałam na początku, rzadko sięgam po ten rodzaj, jednak This War of Mine jest dla mnie o wiele lepsza niż inne wydania).


Przechodzimy w końcu do mojego ulubionego tematu, czyli do postaci. Mamy szeroki wachlarz osobowości, jednak nie możemy (niestety) wybrać sobie bohaterów, jakich chcemy, szczególnie podczas pierwszej gry. Po pierwszej rozgrywce (czyli po dojściu do końca gry, który nadchodzi w okolicach 40-47 dnia), możemy zacząć sobie kolejną od wyboru pierwszych trzech postaci (czyli np. Bruno, Marko i Pavle). Jedyne, nad czym nie mamy panowania nawet po pierwszej rozgrywce, to to, że po śmierci jednego z naszych bohaterów, inne osoby przychodzą losowo, a my możemy je tylko przyjąć lub odmówić i czekać na kolejną propozycję. Maksymalnie posiadamy cztery osoby podczas jednej gry (przynajmniej mi się jeszcze nie zdarzyło, żeby było więcej). Każda postać ma dodatkową cechę (lub dwie), krótką historię oraz czasem również jakieś uzależnienie (jak np. palenie papierosów). Przejdźmy więc do sedna sprawy.


Anton - abstynent (nie pije alkoholu) oraz dobry matematyk (szybciej miesza składniki oraz tworzy zioła i leki); o Antonie mało co mogę powiedzieć, ponieważ miałam go tylko raz w swojej drużynie, a do tego nie wiedziałam, do czego on może się przydać. Wspominam go tylko i wyłącznie jako miłego dziadka, do którego właściwie nie pałałam wielką sympatią - był mi wręcz obojętny. Teraz bardziej bym go doceniła.
Arica - cicho się skrada oraz jest uzależniona od papierosów; ta postać przyszła do mnie trzy razy - dwa razy została ze mną, a za ostatnim, trzecim razem, odmówiłam jej. Nie lubię tej postaci i nie jest mi ona do niczego potrzebna. Żeby nie było, że jestem taka krytyczna co do niej, to może dodam, że ma miłą twarz i często wysyłałam ją, by oczyściła jakąś lokalizację, by Bruno czy Pavle mogli pójść zebrać surowce.
Katia - dobrze się handluje i jest uzależniona od kawy; jedna z początkowych postaci, którą nawet lubię i doceniam jej umiejętność handlowania się (bardzo lubię oszczędność, nie tylko czasu). Źle wspominam jedynie to, że szybko popadała w depresję (szczególnie raz, przy pierwszej rozgrywce, już miałam jej tak dość, a nawet nie mogłam jej wystawić, by ją zabili - zła ja).
Cveta - kocha dzieci; jeszcze nigdy nie miałam jej w swoim teamie (i mieć nie będę, bo jest bezużyteczna z tego co widzę), więc nie mogę się nic na jej temat wypowiedzieć.
Emilia - utalentowana prawniczka, przez co nie jest podatna na załamywanie się; spotkałyśmy się tylko raz i to na krótko - zmarła na jednej z lokacji. To, ze nie jest podatna na załamywanie, nie za bardzo się przydaje, ponieważ w większości udawało mi się przejść grę wszystkimi postaciami bez większych depresji (oprócz Katii, ale to ewenement był).
Zlata - potrafi grać na gitarze i pocieszać innych bohaterów; szczerze, nawet nie wiem, czy jest to mężczyzna, czy kobieta (choć imię wskazuje na to drugie). Wiem natomiast, że do swojej grupy jej nie przyjmę (Katia czy Arica też nieźle radziły sobie na gitarze, a tak jak wyżej wspomniałam, rzadko kiedy trzeba było ich pocieszać).


Roman - doświadczony w walce oraz palacz; nie miałam do czynienia z postacią, jednak bardzo chętnie przygarnęłabym go, by sprawdzić jego siły.
Pavle - szybko biega; jedna z moich ulubionych postaci, dlatego bardzo się cieszę, że jest on w podstawce. Jego plusem jest też to, że ma 12 slotów w plecaku, przez co można wziąć więcej rzeczy z eksploracji.
Bruno - dobry kucharz (zużywa mniej wody przy gotowaniu oraz przy robieniu bimbru i idą mu te czynności o wiele szybciej) oraz palacz; mam do niego jakiś sentyment, nie wiedząc czemu. Gdy zdarzy się tak, że umiera, często mi się rodzi w głowie myśl "szkoda, że nie ma Bruna", choć właściwie nie jest on jakąś bardzo przydatną postacią. Ma w sobie to coś, po prostu!
Marko - specjalista od kradzieży (moje tłumaczenie, w oryginale nazywa się skilled scavenger); moja druga ulubiona postać, szczególnie z racji tego, że ma aż 15 slotów (też nie najwięcej, ale zawsze to coś). Zawsze udawało mi się dożywać nim do końca wojny.
Marin - złota rączka uzależniona od kawy - w rozgrywce, którą prowadzę teraz, posiadam właśnie tą postać. Nie jest jedną z moich ulubionych, ale nie ukrywam, że to, że przy robieniu różnych rzeczy zużywa mniej materiałów jest mi bardzo na rękę, ponieważ zawsze mi ich brakuje (a jedzenia mam zapas, choć pewnie powinniśmy głodować). Już z tego miejsca mogę powiedzieć, że jeśli jeszcze raz się kiedyś spotkamy, na pewno go przyjmę do siebie.
Boris - silny ale wolny, bo uzależniony od papierosów - trzecia ulubiona postać z takiego samego powodu, jak powyższe, czyli duża ilość slotów w plecaku (Boris ma aż 17, czyli najwięcej). Niestety, miałam szczęście tylko raz do Borisa i do tej pory go jeszcze nie spotkałam ponownie.


     To by było na tyle, jeśli chodzi o This War of Mine. Jeśli miałabym wystawić ocenę końcową od 1 do 10, dałabym jej mocne 8/10. Jeden punkt zabrałam za to, że gry tego typu nie należą do moich ulubionych i mimo, że TWoM różni się od nich dynamiką i ciekawą historią, to jednak dla mnie to trochę zbyt mało, by dać pełną dyszkę. Dodatkowo, grafika jest miła dla oka, ale nie genialna. Lubię komiksy, ale niekoniecznie przepadam za takim rodzajem w grach. Jest ogromna różnorodność w postaciach, jednak wolałabym o kilka mniej, a z lepszymi cechami, niż takie (moim zdaniem) niepotrzebne postacie jak np. Cveta.
Jeszcze dodatkowo napiszę, że wszelkie zdjęcia/screeny/grafika z tego postu pochodzi z Internetu, ponieważ ja nie robiłam w czasie rozgrywki żadnych zrzutów ekranu. Jeśli chodzi o wersję językową, to gram na angielskiej, ponieważ służy mi to w dodatkowym rozruszaniu moich szarych komórek i nauczeniu się kilku nowych rzeczy. Po Polsku byłoby trochę za łatwo.
Na koniec wstawiam wam genialne zwiastuny opisanej wyżej gry i zapraszam na kolejne recenzje i tym podobne posty w tematyce geekowskiej!

   
     Moim zdaniem genialny reveal trailer, ze świetną muzyką, grafiką, która przyciąga, no i dynamiką, która nie pozwala oderwać oczu od filmiku. Jak dla mnie ekstra, mogłabym oglądać to ciągle i ciągle, a i tak by mi się pewnie nie znudziło.


     Tu już mam trochę mniej do powiedzenia - bardzo miła dla ucha piosenka, którą wszyscy się zachwycają, bo jest Polska, dlatego też wiele ludzi uważa, że ten trailer jest lepszy. Jak dla mnie to bardzo fajny akcent, ale akurat poprzedni filmik wygrywa z tym wydaniem. Mimo to, nadal jest to ciekawe ukazanie gry (już bardziej otwarte i wiadome, niż poprzednie).

     Brofist i do usłyszenia!

1 komentarz:

  1. Nigdy nie słyszałam piosenek tego zespołu, ale miło odkryć dzieki Tobie coś nowego :) Kochana klikniesz u mnie w link ?:*

    OdpowiedzUsuń